Nareszcie dorwałam się do komputera. Od tygodnia jestem w Kołobrzegu i nie wiem w co ręce włożyć.  W zeszłą sobotę przyjechał po mnie P...

we did it.

By | 13:27 Leave a Comment
Nareszcie dorwałam się do komputera. Od tygodnia jestem w Kołobrzegu i nie wiem w co ręce włożyć. 

W zeszłą sobotę przyjechał po mnie Patryk do Danii. Mieliśmy od razu z rana w niedzielę jechać do Polski, ale niestety nie było tak łatwo. Okazało się, że obudowa spod silnika spadła i zatrzymała się na czterech śrubach. Stwierdziłam, że to pięć minut roboty i się naprawi. Uwielbiam takie majsterkowanie także wzięłam to na siebie. Niestety nie dość, że mega padało to te śruby były tak mocno przykręcone, że bez odpowiednich narzędzi nic nie mogłam zrobić. Szybko pojechaliśmy do mojej koleżanki po klucze, ale to też nic nie dało. Cała zdenerwowana zaczęłam szukać jakiegoś mechanika. Oczywiście Internet cały przekopałam, ale w Danii ciężko jest znaleźć kogoś w niedzielę do pomocy. A jak już się znajdzie to trzeba się liczyć z tym, że usługa jest 2x droższa. Ale mniejsza o pieniądze kiedy zależało nam na czasie. Poszukiwania nic nam nie dały i wyszło na to, że położyliśmy się spać koło 2 i byliśmy w czarnej dupie.

W niedzielę rano Julka niezawodny budzik obudziła nas po 8 i zaczęliśmy dzwonić po wszystkich warsztatach. Jedna kochana Olga wysłała nam stronę, gdzie ku naszemu zdziwieniu znaleźliśmy mechanika, który przyjechał nam do domu żeby to sprawdzić. Niestety też nie miał wszystkich narzędzi także pojechaliśmy z nim do warsztatu. Po godzinie samochód był już gotowy do jazdy. 
Jejku tak strasznie nie lubię takich sytuacji. Po pierwsze zawsze stresuję się wyjazdami, po drugie nie wiedziałam jak Julka zareaguje na podróż, po trzecie zawsze boję się, że o czymś zapomnę i jeszcze taki gratis dostałam ;) 

Koniec końców wyjechaliśmy po 13, bo oczywiście kolka Julki musiała się odezwać po jedzeniu. Bogu dzięki, że mała uwielbia jak jest bujana. Całą drogę nam przespała jedynie 2x obudziła się na karmienie. Trochę ją posmyrało w tym brzuszku, ale kochana dała radę. Byłam z niej taka dumna. Z Herning do Kołobrzegu dojechaliśmy w 9h i 30min, więc czas mieliśmy rewelacyjny. Udało się^^ 


Od poniedziałku spotykam się z przyjaciółmi i nie powiem, bo czas dosłownie przelatuje mi przez palce. Nasz dzień zaczyna się już o 6 rano, ale i tak zanim wszystko zrobię co chcę to jest 11. Małą jeszcze te głupie kolki męczą, już nie wiem co mam robić. Nie lubię być bezradna i nie mieć planu. Nawet zabawkę zamówiłam specjalną przeciw kolkom i teraz ją testujemy. Może minie na dniach, albo uspokoi się jeszcze bardziej. 


Ja od dzisiaj biorę się za siebie i ćwiczenia. 5 tygodni minęło to już mogę. Póki co ciężko idzie i mój plan obejmował siłownię, ale ogarnęłam, że w domu mam xbox`a. Łatwiej mi przy dziecku w domu ćwiczyć. 

Dzień za dniem leci, nie powiem bo już tęsknię za Danią, ale szybko zleci i wrócę do siebie. 
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze :