Jakże cudowny dzień. Moja księżniczka skończyła miesiąc.! Aż ciężko uwierzyć, że to już miesiąc za nami. Czas tak szybko leci, a ja jak ni...

my new Valentine

By | 20:09 1 comment
Jakże cudowny dzień. Moja księżniczka skończyła miesiąc.!

Aż ciężko uwierzyć, że to już miesiąc za nami. Czas tak szybko leci, a ja jak nie wiedziałam w co mam ręce włożyć tak nadal nie wiem. Każdy dzień jest nowym doświadczeniem, wyzwaniem. Malutka rośnie jak na drożdżach, z każdym dniem wydaje mi się inna, dojrzalsza. Nawet jak oglądam zdjęcia z porodu to już nie jest to samo dziecko. 

Dzisiaj byłyśmy na kontroli u lekarza to mała ma 55cm i waży 4kg. Przybiera jak szalona. Na buźce już ma takie śmieszne duże policzki i taka papuśna się robi. Ciuszki, które dopiero co jej kupiłam już są za malutkie także rośnie nam maleństwo.
Lekarz stwierdził, że Julka jest cała zdrowa. Jedynie te głupie kolki. Chociaż nie powiem, bo z każdym dniem jest coraz lepiej. Jak płakała nam rano i w nocy, tak teraz lekko pomruczy rano, a wieczorkiem może jest godzinka płaczu. Jednak to co mówił lekarz trochę pomaga. Codziennie przed każdym posiłkiem ćwiczymy zginanie nóżek i podkurczanie ich, aby lepiej trawiła. Kładziemy małą na brzuszku tak pół godziny po jedzeniu. Jak już kolka poranna się zaczyna to wychodzimy na spacer, wtedy mamy 3h mniej płaczu. Kiedy przychodzi kolka wieczorna to kąpiemy w ciepłej wodzie, potem oliwką robimy masaż brzuszka, także działamy jak tylko możemy. Jeszcze podaję jej espumisan i 10ml wody z odrobiną cukru lub 10ml koperku włoskiego. I przede wszystkim nie karmię piersią tylko odciągam do butelki. Mała wtedy je spokojniej, nie szarpie się, nie bawi się i nie łapie tego powietrza. Dzisiaj wyjątkowo wprowadziłam "spacer" wieczorny. Tutaj gdzie teraz mieszkamy jest taki długi korytarz, także jak się kolka zaczęła to zapakowałam ją do wózka i tak godzinę chodziłam po korytarzu. Nie powiem,  bo mi się już dłużył, ale mała tylko raz zapłakała. Oj trzeba znaleźć własną metodę na kolkę i robić wszystko co się da. I tak cały czas mam nadzieję, że jeszcze kilka dni i to ustąpi. Porównując pierwsze dni do teraźniejszych to zmiana jest ogromna. Nie ma krzyków i wrzasków jest zwykły płacz dziecka. 

Jeszcze dwa dni i będziemy w Kołobrzegu. Cieszę się, bo spotkam się ze wszystkimi znajomymi, ale będę też cholernie tęskniła za życiem tutaj. To tutaj już jest takie moje życie. Nawet jeżeli chodzi o zwykłe kontakty międzyludzkie czy opiekę medyczną to będę tęskniła. Patryka mama (teraz jest tu ze mną) jest mile zaskoczona tym jak to tutaj wygląda. Nawet wtedy jak byłam w szpitalu na obserwacji z Julką to dostałam swój pokój, żeby posiedzieć z mała. Dodatkowo pielęgniarka przyszła zaproponowała nam obiad, kawę, ciasto. Niby nic, a cieszy kiedy człowieka traktują jak człowieka, a nie wroga. Dzisiaj to samo chciałam nakarmić małą, to dostałam osobny gabinet żeby czuć się komfortowo. Różnice są ogromne szczerze powiem. Mam nadzieję, że te pół roku szybko zleci i wrócę do siebie. 

Nowszy post Starszy post Strona główna

1 komentarz :

  1. To już miesiąc? Przecież nie dawno czytałam, notkę tuż po tym jak się mała urodziła. Jeżeli dla mnie czas tak szybko lecie, to nie wiem jak musi lecieć dla Ciebie, skoro masz dziecko przy sobie i jak napisałaś, zauważasz zmiany...
    Życzę zdrowia i żeby kolki minęły :)

    OdpowiedzUsuń