Zasiadam do Was po kolejnej długiej przerwie. Wiem, że niektórzy tęsknili! Zastanawiam się tylko jak mam napisać tego posta.. Czy połączyć w...

tournée po Polsce

By | 19:18 Leave a Comment
Zasiadam do Was po kolejnej długiej przerwie. Wiem, że niektórzy tęsknili! Zastanawiam się tylko jak mam napisać tego posta.. Czy połączyć wszystko: szkoły, prezentacje, życie osobiste i hotele w jednym poście.? Trochę się tego nazbierało. Pozwól, że zabiorę Ci dobre 15minut ;)




Już pierwszego dnia czekała nas naprawdę długa podróż. Najpierw lot z Billund do Gdańska, a następnie trasa z Gdańska do Kołobrzegu! Pewnie sobie myślicie dlaczego Kołobrzeg. Otóż moi mili nie jestem jedyną osobą z tego pięknego miasta, która studiuje w Danii. Kołobrzeg ma duży potencjał i trzeba to wykorzystać. 

Zakwaterowanie mieliśmy w jednym z moich ulubionych hoteli Olimp3. Kilka lat temu, a w zasadzie kilka dni przed zajściem w ciążę brałam udział w zdjęciach i reklamie obiektu także mam sentyment do tego miejsca. Olimp 3 to stosunkowo młody hotel, otwarty został w 2013 roku. Znajduje się w centralnej dzielnicy uzdrowiskowej, zdecydowanie wyróżnia się na tle innych hoteli. Jest nowoczesny, jasny i zadbany. Jeżeli chodzi o pokoje to są przestronne i duże (nie ma problemu z łóżeczkiem turystycznym dla malucha gdyby ktoś potrzebował). Dodatkowo goście hotelowi mogę korzystać z basenu, SPA, kręgielni, salonu fryzjerskiego oraz kosmetycznego. Dla maluchów jest mała sala zabaw, gdzie mogą poszaleć w kulkach, bądź oglądać bajki. Na ósmym piętrze znajduje się kawiarnia z widokiem na morze i całe miasto. A od morza dzieli Was tylko 200m. 

Pierwszą prezentację mieliśmy w Zespole Szkół nr. 1 im. Henryka Sieniewicza. Musze powiedzieć, że tam znalazłam swoich czytelników, którzy stwierdzili, że TAK wyjazd za granicę na studia jest naprawdę super! Nie chodzi już nawet o Danię, ale ogólnie o każde inne państwo, które oferuje studia w języku angielskim. Pracując w jakiejkolwiek większej firmie nie tylko modowej, większość umów będzie w języku angielsku, dlatego dobrze jest mieć te podstawy. 


Wybierając szkoły na poniedziałek sugerowałam się rankingiem, ponieważ im lepsza szkoła, tym większa motywacja wśród uczniów. Z wieloma szkołami niestety nie udało mi się wejść w kontakt bądź dograć dat, ale kolejną szkołą, która z nami współpracowała w tym dniu było I LO Dubois w Koszalinie. W rankingu liceów w województwie zachodniopomorskim zajmuje czwarte miejsce, także idealnie. Zainteresowanie było również spore, niekoniecznie moją uczelnią, ale kampusem w Horsens. 

Następnie udaliśmy się do II LO im. Władysława Broniewskiego w Koszalinie. Niestety spóźniliśmy się, czego bardzo nie lubię, ale tak to jest jak Duńczyk ustawia Ci nazwę szkoły jako ulicę w GPS :) To co najbardziej lubię na prezentacjach to pytania, a tam było ich sporo. 

Poniedziałek był rozgrzewką przed tym co nas czekało później. W tym samym dniu musieliśmy jeszcze dojechać na lotnisko do Goleniowa. Przelecieć do Warszawy i dojechać do Radomia! 

W Radomiu spaliśmy w pensjonacie Prymus. Nie wiem dlaczego ten obiekt ma tak wysoką ocenę (8,7) na bookingu.. Recepcja jest w barze, a bar w korytarzu, tam gdzie goście hotelowi jedzą śniadania, obiady i kolacje. Obsługa totalnie nie ogarnięta, na głupie żelazko czekałam 20 minut, po czym Pani stwierdziła, że nie wie czy ono w ogóle działa (?!). Śniadanie wcale nie wyglądało jak na zdjęciach, był bardzo mały wybór. Sala dla dzieci niewywietrzona, śmierdząca. Ponadto mieliśmy głupią sytuację jak przyjechaliśmy, gdyż było kilku pijanych gości, którzy bardzo nachalnie chcieli nam pomóc z zaniesieniem bagażu na górę, bądź tez położeniem nas spać do łóżeczka. Koniec końców rano wszyscy mieliśmy bliskie spotkanie z policją, która została wezwana, ponieważ owi goście oskarżyli obsługę o oszustwo na kilka stów. W sumie gdybym musiała takich buraków obsługiwać to też bym sobie policzyła wysoki napiwek. 

Skupmy się na szkołach. Tego dnia zostaliśmy podzieleni na Team A i Team B. Ja wraz z Torstenem (VIA Horsens) oraz Ola z moją Lene. Akurat dalsze spotkania były organizowane w szkołach, z których absolwenci już studiują za granicą. Nam się udało i mieliśmy prezentacje w klasach językowych, także większość rozumiała i nie musiałam nic tłumaczyć. W Radomiu odwiedziliśmy V LO im. Romualda Traugutta oraz II LO im. Marii Konopnickiej.

Z Radomia do Warszawy i w końcu wyczekiwany czas wolny! Dziękuję Adzie, która odezwała się do mnie i zapewniła mi świetny wieczór! :* 

W Warszawie mieszkaliśmy w samym centrum w hotelu MDM. Obsługa biegle mówiła w języku angielskim, a to jest bardzo duży plus. Poza dobrą lokalizacją mogą się również pochwalić ładnymi pokojami i pysznym jedzeniem. Niestety nie maja własnego parkingu, co jest dosyć uciążliwe. Również zaskoczył mnie fakt że zamiast darmowej wody w pokoju można było dostać darmowego drinka. No cóż Warszawa! 

Warszawskie korki niestety doprowadzały nas do szału, ale tak to jest w stolicy. Grafik mieliśmy niesamowicie napięty i ciężko nam było dojechać z jednej szkoły do następnej, także trochę spóźnień mieliśmy. Zaczęliśmy od IV LO im. Adama Mickiewicza w Warszawie, następnie mieliśmy prezentację dla XXXIX LO im. Lotnictwa Polskiego, i znowu dla Mickiewicza. Również gościliśmy w XXXX LO im.Stefana Żeromskiego, gdzie absolwentami są m.in. Małgorzata Socha i Antoni Pawlicki. Ogólnie byłam pozytywnie zaskoczona, ponieważ spóźniliśmy się 15 minut, więc automatycznie prezentacja się przedłużyła, a ludzie siedzieli w sali i nie rwali się jak usłyszeli dzwonek. Widać było, że są zainteresowani studiami za granicą. Może niekoniecznie w tych kierunkach, które my proponowaliśmy, ale myślę, że znajdą coś dla siebie. Ostatnie spotkanie było spotkaniem otwartym w II LO im. Stefana Batorego, na które przyszła tylko jedna osoba. Także konsultantka eduABROD zajęła się tą osobą.

Z Warszawy do Wrocławia i tak doszliśmy do środy. Tyle tekstu a to połowa tygodnia! O muszę Wam zareklamować outlet mojej cioci! Kochana otworzyła mi sklep po 21, żebym mogła pobuszować trochę. Virgo & Szyk znajduje się w samym centrum Wrocławia i jest jednym z niewielu sklepów gdzie znajdziecie firmowe ubrania, często nowe kolekcje w naprawdę niskich cenach. Polecam! Mój mąż też poleca, w końcu dostał całą torbę prezentów! 

We Wrocławiu rozpoczęliśmy prezentacją dla XII LO im.Bolesława Chrobrego. Tam znalazłam w końcu potencjalnych purchaserów!  Następnie standardowo, jak co roku była prezentacja dla Zespołu Szkół nr.1, gdzie większość osób już pracuje z modą.  Muszę się pochwalić, że byli nawet zeszłoroczni słuchacze, także studia w zakresie projektowania mody nadal cieszą się dużym zainteresowaniem w tej szkoły. 

W tym samym dniu w planie mieliśmy również Wałbrzych. Kolejne półtorej godziny w podróży. W Wałbrzychu mieliśmy dwie prezentacje dla I LO im. Ignacego Paderewskiego. Poza przystojnym i bardzo sympatycznym Panem Dyrektorem zapamiętałam też przepyszne rzeczy w bufecie! Wszystko świeże i zdrowe. W ogóle widać ogromną różnicę między sklepikami szkolnymi kiedy ja chodziłam do liceum, a teraz. Pamiętam, że ja żyłam na zimnej Pepsi i paluchach z serem, bądź pizzerkach, a teraz ludzie mają sałatki, bagietki, szpinakowe roladki. W dupciach się przewraca!

Wałbrzych Wałbrzychem, ale czas na podróż do Starachowic! 5h w aucie! Nie wspomniałam Wam wcześniej, że ciągle jeździliśmy wynajmowanym autem.  Auto było nowiutkie, nowiusieńkie, zaledwie 140km przejechanych i niestety okropnie, ale to okropnie śmierdziało tą nowością! Nasze polskie drogi niestety nie były litościwe, wszelkie zakręty doprowadziły do tego, że moja choroba lokomocyjna powróciła i jechałam na tabletkach przeciwbólowych. Wymęczyłam się za wszystkie czasy. Jak dojechałam do Starachowic, to dziękowałam Bogu, że przetrwałam. Masakra. Prezentacji mogłam mieć dziesięć w ciągu dnia, bo uwielbiam gadać, ale te odległości między miastami były po prostu straszne dla mnie.

W Starachowicach zatrzymaliśmy się w hotelu Senator. Kiedyś obiekt ten miał cztery gwiazdki, mówię Wam o tym bo w nieudolny sposób jedna gwiazdka na ścianie była przysłonięta, a na dywanach w lobby wybielona. Bardzo rzucało się to w oczy. Hotel jako hotel miał piękny wystrój w środku, w stylu glamour. Jednakże mieliśmy duży problem z dostaniem się do pokoi. Klucze nie działały, a karty się popsuły. Dosłownie płakaliśmy z tej bezradności i zmęczenia. Po kilku minutach jednak udało się dostać do pokoju. Całą sytuację wynagrodziła nam przepyszna kolacja w restauracji oraz przemiła obsługa. Jedyne czego my jako kobiety żałowałyśmy to brak czasu na skorzystanie z oferty SPA, która była bardzo korzystna.!

W Starachowicach byliśmy tylko w dwóch szkołach: II Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica oraz w Zespole Szkół Zawodowych nr 2.  W drugiej szkole zainteresowanie kampusem w Horsens było dużo większe niż w Herning, ale tak to jest jak są prezentacje w technikach. Jednakże wszyscy zostaliśmy bardzo mile przywitani przez dyrekcję szkoły. Ponadto VIA dostało ofertę współpracy i myślę, że ten temat rozwinie się bardziej. 


Z Starachowic udaliśmy się na lotnisko do Warszawy. W końcu trochę wolnego czasu na mniejsze-większe zakupy. Duty free wcale nie wychodzi korzystniej niż w zwykłej drogerii, ale skusiłam się na nową pomadkę YSL, mam ostatnio obsesję na odcień pomarańczowy, to tak poza tematem.  
Z Warszawy lecieliśmy do Frankfurtu. Mimo opóźnienia, w przeciwieństwie do naszych bagaży, zdążyliśmy na lot do Billund. Od rana modliłam się, żeby maszyna do wydawania bagaży się nie zepsuła, bo to by znowu opóźniło moje dotarcie do domu, to proszę bardzo tym razem bagaże nie przyleciały wcale i znowu 40 minut później w domu. Myślałam, że szału dostanę. Tydzień pełen niespodzianek i dziwnych zwrotów akcji. 

W Herning spałam w najcudowniejszym hotelu na świecie.! Wystarczyło tylko, że przyłożyłam głowę do poduszki i już mnie nie było..Polecam hotel! Zawsze jesteśmy otwarci na gości :) 

Podsumowując ten tydzień uważam, że było dobrze. Wiadomo zawsze są jakieś minusy, u mnie były to długie podróże, ale nie ma co narzekać. Nasi nauczyciele byli bardzo zadowoleni z naszej pracy, a to jest najważniejsze. To był już mój trzeci wyjazd na tygodniowe promowanie szkoły i muszę powiedzieć, że z roku na rok ludzie są coraz bardziej zaznajomieni z tematem i nie robi to już na nikim wrażenia. W 2013 roku prawie w każdej szkole proponowali nam ciasto, kawę, herbatę, nasi nauczyciele dostawali jakieś mini prezenty, a teraz jest inaczej. 
Mając prezentacje w różnych szkołach spotykacie różnych ludzi, nauczycieli tych zaangażowanych w życie szkoły i uczniów, oraz tych którzy po prostu odbębniają swoją pracę. Zawsze chciałam zostać nauczycielką dlatego mam szacunek do ludzi pracujących w tym zawodzie, ale czasami trochę uśmiechu na twarzy czy życzliwości nikomu nie zaszkodzi. Było kilka sytuacji, w którym wstydziłam się tego jak zachowują się osoby, które uczą i kształtują młodych ludzi. Dobrze, że moje duńskie towarzystwo nie rozumiało tekstów w stylu "Pójdzie Pani sama na górę, na trzecie piętro, po prawej jest sala i zapyta Pani czy tam ma być." Może ja mam staroświeckie podejście do życia albo zostałam wychowana za dobrze, ale jakbym to ja miała mieć w swojej szkole gości z innego kraju to stanęłabym na głowie, żeby pokazać im gościnność. 

Tym którzy przetrwali ten wpis gratuluję i dziękuję :) W przyszłym roku może znowu będę miała okazję promować szkołę jako absolwentka. 




Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze :