Tyle się u nas dzieje, że sama czasami nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć.  Od dwóch tygodni jesteśmy już we troje. Patryk trenuje w kl...

studia, dom, dziecko, mąż, praca

By | 20:44 2 comments
Tyle się u nas dzieje, że sama czasami nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć. 

Od dwóch tygodni jesteśmy już we troje. Patryk trenuje w klubie, ja studiuję, a Julka robi wszystko na co ma ochotę. Pierwsze dni razem były mega ciężkie. Nie mogłam się przyzwyczaić, że jest nas o jedną osobę więcej. Tu jego rzeczy, tam moje rzeczy, tu już coś nie na swoim miejscu. Myślałam, że oszaleje. Mała też sobie poprzestawiała ładnie porę chodzenia spać. Wszystko nagle było inaczej. Ale już jest dobrze. Zaczęliśmy się uzupełniać. Czasu wolnego dla siebie nadal nie mam, bo wiadomo, że zawsze coś trzeba zrobić, ale jest okay. 
A żeby było mało to jeszcze szukam pracy, bo uwaga uwaga.. ukradli mi NOWY rower.! Dosłownie, spod domu w sobotę. Już zrobiłam wszystko co w mojej mocy. Przez dwa dni jeździliśmy z Patrykiem w poszukiwaniu roweru po wszystkich studenckich osiedlach, nawet byłam w piekarni obok sprawdzić nagrania z monitoringu, zgłosiłam to na policję i dupa. Roweru nie ma. Także fajnie by było popracować trochę, żeby na niego zarobić. Bo teraz jestem zdana na Patryka, na ciocio-nianię albo na autobus (gdzie jeden kurs kosztuje 12zł). A tak się cieszyłam, że mam piękny, miętowy rower, który kupiłam w okazyjnej cenie. Następnym razem chyba kupię brzydki, zardzewiały, żeby tylko nikogo nie kusił. Ale mówię Wam, byłam tak zła, rozczarowana, że aż się popłakałam. Nie miałam w planach kupna drugiego. I najlepsze jest to, że zdążyłam polubić jazdę na rowerze. Po prostu pech mnie dopadł. 

W szkole mam więcej wolnego niż myślałam. Chociaż patrząc na to, że semestr się kończy to już wyczuwam, że jestem na drodze "od projektu do projektu". Także tylko patrzeć jak się wszystko zacznie. Dzisiaj pierwszy raz byłam w szkole z Juleczką :D Nie miałam zajęć tylko pracę w grupach. Nie powiem, bo trochę się martwiłam jak zareagują ludzie. Nie chciałam skupiać na sobie wścibskich spojrzeń i nie chciałam być tematem do plotek, ale ku mojemu zdziwieniu większość osób zaczepiała Juleczkę i wszyscy mega serdecznie się z nią obchodzili. Po dzisiejszym dniu myślę, że ma nawet więcej znajomych niż ja. Tak samo było kiedy poszłam do administracji. Wszystkie babeczki zachwycały się Julką i nawet oferowały swoją pomoc gdybym nie miała co z nią zrobić. To jest niesamowicie miłe, że ludzie tak Cię wspierają i chcą pomóc. Aktualnie to mam tyle ciocio-nianiek, że czasami nie wiem do kogo pisać :) 

Mam jednak nadzieję, że wkrótce Julka zostanie przydzielona do przedszkola i problem sam się rozwiąże. Jeszcze trzymam mocno kciuki, żeby Patryk znalazł klub i wszystko będzie idealnie ;) 
Nowszy post Starszy post Strona główna

2 komentarze :

  1. Szkoda roweru, przerażające jest to, że ludzie tak po prostu mogą sobie coś zabrać, co do nich nie należy :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zazdroszczę sytuacji z rowerem ;/ Masakra. Ale widzę, że z dzieckiem na studiach zrobiłaś furorę ;D Przynajmniej Ty jesteś normalną mamą ;). Ja niestety u siebie na studiach miałam wiele przypadków, gdzie dziewczyny zasłaniały i wymigiwały się dziećmi (ba nawet jedna ciążą 'wiecie ja jestem w ciąży, nie mogę znaleźć znaleźć biblio do mojego referatu macie mi pomóc' - coś w tym stylu). Hitem było wchodzenie z dzieckiem, noworodkiem na egzamin (jego tata czekał za drzwiami). No bo kto w instytucie pedagogiki obleje matkę z dzieckiem? Przepraszam ulało mi się, mimo że skończyłam studia nadal mnie to drażni. ;)

    PS. Przy wolnej (mam nadzieję, że znajdziesz ;) chwili zapraszam do siebie na rozdanie ;)

    OdpowiedzUsuń