W końcu Juleczka dostała się do żłobka, co prawda dopiero od pierwszego lutego, ale to i tak bliżej niż dalej. Jak już kiedyś Wam wspominała...

Juleczka idzie do żłobka.!

By | 13:13 4 comments
W końcu Juleczka dostała się do żłobka, co prawda dopiero od pierwszego lutego, ale to i tak bliżej niż dalej. Jak już kiedyś Wam wspominałam, aby zapisać dziecko do żłobka/przedszkola/szkoły wystarczy zalogować się za pomocą NemID na stronę kommuny i wybrać instytucję, która nas interesuje. Wszystko odbywa się dosłownie w 10min. Potem tylko trzeba czekać na list z kommuny z informacjami, że dziecko się dostało. Jeżeli nie chcecie jednak tej instytucji, którą wybraliście możecie odrzucić ofertę i czekać dalej. Szczerze mówiąc to żałuję, że nie zapisałam Julki do żłobka jak już się urodziła, bo prawdopodobnie by już do niego chodziła. Listy oczekujących są bardzo długie nawet do tych prywatnych żłobków. 



Początkowo bardzo zależało mi, żeby Julka poszła do prywatnego żłobka, bo jest koło nas, a różnica w cenie między prywatnym, a państwowym żłobkiem wynosi tylko 150kr (80zł). Jednak po tym jak odwiedziłam ten żłobek całkowicie zmieniłam zdanie. Byłam wręcz przerażona. Wszędzie było brudno, dzieci brudne, chodzące dosłownie po całym budynku, bez opieki. Zgroza. Ponadto na dworze było wtedy zimno, a te dzieciaki 2-3 letnie latały bez czapek, rękawiczek i szalików. Ja opatulona po sam czubek głowy, a one prawie roznegliżowane. W salach strasznie mało zabawek, tak pusto było. Od razu zmieniłam zdanie i stwierdziłam, że wolę płacić więcej za opiekunkę, aby tylko Julka siedziała w czystym mieszkaniu. 

Dzisiaj pojechaliśmy do żłobka do którego Julka się dostała. Zupełnie inaczej wszystko wyglądało. Chociaż też mam zastrzeżenia. 
Na pewno dużym plusem jest to, że w całym budynku dzieci są w wieku od 0 do 3 lat. Jedynie wymieniają się salami. Julka będzie chodziła do grupy dla dzieci od 0-1,5 roku. Sala nie jest za duża, ale na 10 dzieci nie potrzeba salonów. Na trójkę dzieci przypada jedna pani, także z tego się cieszę, bo wiem, że moje dziecko nie będzie pomijane. W sali jest dużo zabawek, kolorowe ściany, obok pomieszczenie, gdzie każde dziecko ma swoją szafkę na rzeczy do spania, rzeczy do zabawy, zabawki etc. Dodatkowo pomieszczenie gdzie są pieluchy, kremy, oliwki, także plus za to, że nie muszę martwić się o pieluszki kiedy tam pójdzie. W innym pomieszczeniu trzymają wózki i materace dla dzieci do spania. Według duńskiej tradycji dzieci śpią w wózkach na dworze. Jest system alarmowy, który wyczuwa poruszanie się i informuje panie, które siedzą w sali, że któreś dziecko już wstało. Tu im życzę powodzenia i jednocześnie współczuję, bo moje dziecko nie zaśnie na leżąco w wózku i niestety w ciągu dnia śpi max 1h. Także o to bardzo się martwię. Poza tym jak można wystawić 10 dzieci na dwór, aby spały i siedzieć w sali.? Lepiej jest mieć dodatkową salę z łóżeczkami i tam położyć dzieci spać. Ale cóż. To jest Dania i oni mają swoje reguły i metody wychowawcze, może nie będzie tak źle i panikuję. 

Kolejnym plusem jest to, że oni sami gotują i nie przywożą tego jedzenia. Nawet teraz jak byłam to piekli bułeczki dla dzieci na podwieczorek, gotowali już lunch. Jeżeli chodzi o przekąski to w Danii w przedszkolach nie podają żadnych ciastek, słodyczy. Wiadomo, że często w przedszkolach słodycze są nagrodą dla dziecka, albo próbą uciszenia ich. Także z tego też jestem bardzo zadowolona, że nie będą faszerowali mojego dziecka słodyczami i mam nadzieję, że jak najpóźniej pozna smak czekolady. 

Jak na pierwszy rzut oka to przedszkole bardzo czyste, sterylne. Póki co ciężko mi sobie wyobrazić tam Juleczkę, chociaż nie powiem, bo ona była zadowolona i cieszyła się jak zobaczyła dzieci, także tutaj może być większy problem ze mną. Ale teraz będę miała szalony okres, także ona musi chociaż na trochę pójść do żłobka. 
W marcu już muszę złożyć papiery i pracę na BA, a potem napisać pracę końcową na 60 stron, a dodatkowo udało mi się dostać praktyki w innym mieście, także nie wiem jeszcze jak to wszystko połączę, ale muszę. W sumie to ja lubię jak nie wiem w co ręce włożyć. Jestem dużo lepiej zorganizowana wtedy. Jeszcze fajnie by było mieć pracę, żeby cokolwiek zarobić, ale z tym to jest mega ciężko. Chyba Wam tego nie pisałam, ale rozniosłam 150 ulotek po osiedlu, że niby sprzątam domy. Dla mnie żadna praca nie hańbi i jak sobie trochę rączki pobrudzę to mi się nic nie stanie. Zwłaszcza, że nie mam jeszcze wykształcenia i myślę, że trzeba wszystkiego spróbować. Ponadto nie znam nikogo kto by nie chciał sprzątać za 60 zł na godzinę, ale to już historia na innego posta ;) 

Podsumowując myślę, że nie ma żłobka czy przedszkola idealnego. Jak wiecie moja mama pracuje w przedszkolu i przez to porównuje wszystkie przedszkola do tego. Tam jest czysto, schludnie, przytulnie i przede wszystkim dzieci nie biegają po całym budynku, a jak idą na dwór to opatulone całe.! Ale w każdym kraju, każde przedszkole rządzi się swoimi prawami.! Myślę, że tutaj powinno być dobrze, ale zobaczymy w lutym ;) 



Nowszy post Starszy post Strona główna

4 komentarze :

  1. A w jakim przedszkolu pracuje Twoja mama?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.facebook.com/pages/Społeczne-Przedszkole-STO/567478836622486
      tutaj ;)

      Usuń
  2. Jejku... ja się bije z myślami i nie oddam dziecka w ręce opiekunki ani do żłoba dopóki nie będzie samodzielne i nie będzie umiało mówić . Bałabym się ! Podziwiam, że masz na to odwagę

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś w Kopenhadze oglądałem dzieci bawiące się w "złym przedszkolu". Padał deszcz, a dzieciaki zasuwały po ogrodzie przyległym do przedszkola. Podejrzewam, że tym dzieciakom wyjdzie to na lepsze. Polskie matki nawet w Danii nie do końca czają dlaczego.

    OdpowiedzUsuń