I stało się. W końcu poszłam do pracy, na jeden dzień, bo na jeden, ale zawsze.! Nie ma to jak molestować kierowniczkę na wszystkich możli...

work work work

By | 22:22 1 comment
I stało się. W końcu poszłam do pracy, na jeden dzień, bo na jeden, ale zawsze.!

Nie ma to jak molestować kierowniczkę na wszystkich możliwych platformach społecznościowych aby tylko dała Ci pracę. No cóż jak nie drzwiami to oknem, a osiągnę to co chcę. Jak już milion razy wspominałam strasznie ciężko tutaj o pracę. I nie myślcie, że jak przyjedziecie z Polski to powiedzą "Tak to właśnie Ciebie chcę". Nikt nie głaszcze i nie całuje po stópkach. Za pracą trzeba się nachodzić. Ale za to wystarczy kilka godzin w pracy i stać Was na jedzenie przez tydzień. Realia. 

Tak więc dzisiaj pracowałam. Pamiętacie jak kiedyś mówiłam, że w MCH mamy różne targi i dwa lata temu robiłam hamburgery.? No to tym razem byłam w restauracji, która miała być samoobsługowa, ale dziwnym trafem nie była. A ja z koleżanką byłyśmy od wszystkiego. Nawet ciężko mi powiedzieć gdzie mnie dzisiaj nie było. Sprzątałam talerze, myłam stoły, ogarniałam zmywak, musiałam zapakować i rozpakować wózki z brudnymi naczyniami, które były strasznie ciężkie i powinna to być robota dla facetów. No, ale mniejsza o to praca jak praca trzeba ją wykonać, jednak chamstwa w gratisie nie chciałam, a dostałam.. 

Wyobraźcie sobie. Stoi dziewczyna przy takim wózeczku i segreguje talerz do talerza, kubek do kubka etc. Na swoim magicznym wózeczku nie ma już miejsca, ludzie jej wrzucają te naczynia wszędzie, a najlepiej prosto w rączki. Szklanki lecą, ludzie zniecierpliwieni, a ona ma ochotę się rozpłakać, po czym podchodzi pani wylansowana na maxa i do niej z uśmiechem na twarzy "gdybyś się uczyła nie musiałabyś tu pracować". Dobrze, że byłam naprawdę zajęta, bo myślałam, że jej zrobię krzywdę. Wszyscy wiedzą, że na takich imprezach pracują studenci, aby sobie zarobić na życie w Danii, a nie bo to lubią. No, ale nic, pod nosem sobie pogadałam i było dobrze. 

Druga sytuacja. Znowu zawalona naczyniami stoję sobie przy magicznym stoliczku a jakaś babka podchodzi do mnie i mówi "No młoda damo jeszcze mój stolik został do wyczyszczenia. Przecież nie będę jadła przy brudnym". Na co jej odpowiedziałam, że 2 min i to zrobię, bo muszę zebrać brudne naczynia. A ona obrażonym tonem do mnie "masz to zrobić teraz. Jak wrócę z jedzeniem, ma być czysto." Coo.?! W zasadzie z koleżanką byłyśmy same na bardzo dużej sali. Godzina obiadowa, Duńczyk na Duńczyku siedział, babka ledwo znalazła miejsce bo taki tłok i do mnie z takimi wymaganiami. Najlepsze jest to, że na sali było napisane, że samemu trzeba odnosić naczynia, no ale po co skoro studenci zrobią to za nich. Już nie wspomnę, że niektórzy traktowali nas jak kelnerki i nas przywoływali, żeby zabrać im talerze..

Później poszłam na zmywak, żeby rozpakować cały wózek z brudnymi rzeczami, to dostałam opieprz od kierowniczki, że nie jestem na sali. Kiedy jej wytłumaczyłam, że nie mam gdzie kłaść tych rzeczy to stwierdziła, że jej to nie obchodzi i ja mam tam wrócić. No to wróciłam, a dziewczyna ze zmywaka ledwo się uwijała tam. 

Jeszcze najlepsze jest to, że z koleżanką miałyśmy największy zapiernicz i jako ostatnie dostałyśmy przerwę na obiad, tylko dlatego, że szefowa zapytała czy byłyśmy, bo wszyscy inni o nas zapomnieli. Dodatkowo musiałyśmy zostać godzinę dłużej no bo kto inny niby ma wyczyścić cały sprzęt do gotowania. Takze dzisiaj dostałam trochę po tyłku, ale cóż żadna praca nie hańbi i czasami trzeba upierdzielić sobie ręce w czyimś sosie ;) 


Jednak po 8h w pracy widok swojego maluszka jest bezcenny.! <3
Nowszy post Starszy post Strona główna

1 komentarz :

  1. Ja nie wiem skad te damy sie biorą , komentujace w ten sposob, ja pracujac w supermarkecie zauwazam ze klienci traktuja nas jak slugusów, ale moj manager ostro podkresla ze my slugusami nie jestesmy i mamy sie nie dac klientom ;D czlowiek to najgorszy gatunek na swiecie, serio.

    OdpowiedzUsuń