Jak nie urok to sraczka, jak
to mówią. Dopiero co Julka wyszła z kolek, a tu silne przeziębienie.
Od tygodnia mała jest mocno
przeziębiona. Najpierw ja poległam, teraz ona. Oczywiście od pierwszego kaszlu
chodziłyśmy do lekarza, w zasadzie to co drugi dzień, ale to nic nie dało.
Najpierw leczenie syropem, potem inhalacje i zamiast być lepiej jest gorzej. W
końcu skończyło się szpitalem..
Julka została przyjęta do
szpitala z podejrzeniem o zapalenie płuc, jednak to zostało wykluczone już tego
samego dnia. W zasadzie to jest jak zawsze każdy lekarz ma swoją własną teorię.
Wczoraj od rana słyszałam, że to może być krztusiec. Mała nie była jeszcze
szczepiona, więc mogło to by być to. Jednak drugi lekarz twierdzi, że jest to
niemożliwe, ponieważ nie miała kontaktu z chorą osobą, a tak z powietrza to się
nie bierze. Koniec końców Julka jest
leczona jak na krztuśca. Nie powiem, bo po trzeciej dawce antybiotyku i
ciągłych inhalacjach jest trochę lepiej. Mniej kaszle i ten kaszel jest
ładniejszy. Ale prawdopodobnie do piątku rezydujemy w szpitalu ;)
Niestety nadal się o nią
boję, ponieważ wczoraj i ja wylądowałam u lekarza, bo mam zapalenie ucha i dostałam antybiotyk na anginę. Nie dość, że od tygodnia nie czuję co jem przez
katar i gardło to jeszcze jestem głucha. Szlag mnie trafia, bo ani jedna ani
druga nie może się wyleczyć. Też boję się, że może coś złapać w szpitalu, bo
panują tu rota wirusy..
Z jednej strony chciałabym jak najszybciej
znaleźć się w domu, a z drugiej strony wiem, że tu jest najlepsza opieka dla
niej. Nie powiem, bo warunki są bardzo dobre. Po tym jak w siódmym miesiącu
wylądowałam w szpitalu to mam traumę. Jak tylko usłyszałam „skierowanie do
szpitala” to myślałam, że się rozpłaczę. Za dużo tv się naoglądałam, gdzie
mówili o tych wszystkich przypadkach śmiertelnych. Ale nie jest źle.
Pokój mamy tylko dla siebie. Nawet jest tutaj
wanienka dla małej, także nigdzie nie muszę z nią latać. Zabawki mogłam
przynieść, więc mała ciągle się bawi. Szczerze powiem, że po niej nie widać, że
jest chora. Cały czas się śmieje i wszystkich zaczepia. Nawet rano pielęgniarka
się zdziwiła, że tak zdrowo wyglądające dziecko jest w szpitalu, dopiero kiedy
usłyszała jej kaszel to juz wiedziała o co chodzi..
Także święta spędzamy w szpitalu. Mamy
nadzieję, że szybko stąd wyjdziemy. Tutaj dziadkowie do wnusi przyjechali, a
wnusia w szpitalu. Poza tym planowaliśmy jechać do Danii na szczepienia, ale
teraz nie wiem jak to wyjdzie.
Kochani, trzymajcie za Juleczkę kciuki, to
dużo dla nas znaczy.!
Wam życzymy zdrowych i spokojnych Świąt
Wielkanocnych, aby nikt nie miał takich przebojów jak my.!
Buziaki.! ;**
0 komentarze :