„Kochany
Tatusiu, urodzę się jako dziewczynka, proszę, zrób wszystko, co w twojej mocy,
by …”
Po obejrzeniu
tego apelu nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się ile razy ja zostałam obrażona,
urażona, skrzywdzona. Nie potrafiłam zliczyć tego na palcach dwóch rąk. Tych
momentów było mnóstwo. Myślę, że jak każda nastolatka spotkałam się z tysiącem
wrednych i przykrych słów, komentarzy. Wielokrotnie zostałam oceniona po
okładce. Wielokrotnie ktoś myślał, że jestem inna, mimo że nie chciał mnie
poznać.
„Bo widzisz urodzę się
dziewczynką, co oznacza, że zanim skończę 14 lat chłopcy z mojej klasy będą
nazywać mnie szmatą, suką, pizdą i wieloma innymi określeniami, oczywiście dla
zabawy..”
Zawsze byłam
typem dziewczyny, która miała wielu kolegów. Uwielbiałam chodzić z nimi do
kina, na spacery, rozmawiać, spędzać czas. Jednakże było wiele takich momentów,
że Ci koledzy chcieli czegoś więcej. I wtedy wszystko się zmieniało. Do tej
pory nie rozumiem czego oprócz trzymania się za ręce może oczekiwać
czternastolatek.?! Pocałunków.? Seksu.? Wiem, że żyjemy w czasach gdzie seks
jest wszędzie: w tv, w Internecie, w gazetach, piosenkach, w książkach na
portalach społecznościowych, dosłownie wszędzie. I to robi dzieciakom wodę z
mózgu. To jest okres dojrzewania i wszystkim buzują hormony, ale to nie znaczy,
że my dziewczyny mamy się godzić na wszystko co chcą chłopcy. Ja wierzyłam w miłość
od pierwszego wejrzenia, w tego Jedynego. Długo wierzyłam, że życie to bajka
DISNEYA. Nie chciałam tracić swoich „cennych” pocałunków na kolegów, kiedy wiedziałam,
że nic z tego nie będzie. Nawet mnie do tego nie ciągnęło, nie interesowały
mnie wtedy takie rzeczy. Nasze zajęcia z wychowania seksualnego były tak
ubogie, że nie wiedziałam co do czego. 14 lat to było jeszcze gimnazjum.. Moim
priorytetem była szkoła, nauka, książki, a nie pocałunki z kolegami. Wtedy byłam szmatą, bo nie dałam..
Bodajże mając
lat piętnaście byłam bardzo adorowana przez swojego rówieśnika. Dostawałam od
niego kwiaty, maskotki, liściki. Znałam go dobrze, raz nawet byłam u niego w
domu i oglądaliśmy film. Wtedy to tak dojrzale brzmiało. Kiedyś poszliśmy do
kina i w drodze do domu powiedziałam mu,
że to nie jest to. „Powinniśmy zerwać”. Nie wiem czy związek, którego nie było
czy znajomość. Kolega bardzo się obraził. Tyle ile historii później usłyszałam
na swój temat to głowa mała.. Początkowo starałam się walczyć z tymi
historiami, ale myślę, że osoby, które były zafascynowane tymi plotkami miały
większy problem niż ja. Nikt kto mnie zna nie mógłby uwierzyć, że naciągałam
kogoś na drogą herbatę w restauracji, czy dałam sobie postawić bilet do kina, czy
też dałam się „zaliczyć” w domowym zaciszu. Widzicie jakie absurdalne były te
plotki.? Mama zawsze mnie uczyła, że dziewczyna powinna płacić za siebie, bo
później to prowadzi do takich sytuacji. A zaliczyć to można egzamin z biologii,
a nie dziewczynę drodzy panowie. Nawet nie wyobrażam sobie jak można uprawiać seks
mając piętnaście lat.?! Ale to nie jest głównym tematem mojego postu.
Także moi mili wielokrotne bycie asertywną skończyło się byciem suką. Ale przeżyłam tę
historię jak i wiele innych, i z każdej z nich wychodziłam silniejsza. Rodzice
chowali mnie w taki sposób, że wierzyłam w siebie i jakiś gówniarz nie był w
stanie zabić mojej pewności siebie. Owszem wiele razy płakałam do poduszki, ale
wierzyłam, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni.
W liceum
zaczęło się wychodzenie na imprezy. Od razu uprzedzam pierwszy raz upiłam się
na swojej osiemnastce, żeby nie było.! W klubach mamy różnych przekrój
dziewczyn m.in. stałe bywalczynie. Moje przyjaciółki bardzo często były na
imprezach, ja niestety mega rzadko. Dlaczego.? Proste.! Taty nie było w domu, a
mama bała się o mnie i nie pozwalała mi wychodzić. A jak już pozwoliła to miałam
cały protokół owego wyjścia: zadzwonić jak dotrę, meldować się co godzinę,
wrócić nie później niż o 2 nad ranem, czyli wtedy kiedy ludzie zaczęli się
schodzić, a impreza zaczynała się rozkręcać. Szczerze mówiąc mam do niej o to
żal. Miałam wtedy siedemnaście/ osiemnaście lat i trochę rozumu w głowie było.
Nie zrobiłabym nic głupiego. Jak to mówią „z matczyną troską nie wygrasz”.
Wracając do
tematu wiele razy słyszałam, że dupy daję po kątach klubów. No jak.?
Wytłumaczcie mi jak można tworzyć tak brutalne plotki.?! Co to w ogóle znaczy
„dawać dupy”. Albo lepiej kiedyś siedzę z moją przyjaciółką w domu, oglądamy „Gossip
girl”- tak tak wiem, to też potrafi nieźle namieszać w głowie- i dostaję smsa „No
Twoja przyjaciółka nieźle baluje w Poznaniu”. Myślałam, że padnę. Pamiętam, że
zrobiłyśmy sobie razem selfie i mu wysłałyśmy. Do tej pory nie mam z kolegą
kontaktu, chyba mu się głupio zrobiło..
Nie od dziś
wiadomo, że dziewczynę jest bardzo łatwo zniszczyć. Wystarczy, że jest
ładniejsza, zgrabniejsza, cieszy się większym zainteresowaniem ze strony płci
przeciwnej. I bach.! Wystarczy jedna plotka, aby zrujnować jej życie. Myślicie,
że skąd się biorą samobójstwa u nastolatek. Przez kompleksy, plotki, problemy z
rówieśnikami. Agresja ma swoje konsekwencje.
Moja mam też mówiła „gówna się nie
tyka”. Ale jeżeli przez owe gówno ty śmierdzisz, to co, nic z nim nie robisz.?
Nie można pozwalać sobie na takie coś. Przecież to dotyczy naszej osoby. Jedna
osoba drugiej przekaże plotkę, dodając coś od siebie i koniec. Opinia leży,
zdeptana, wyśmiana, poniżona. Pamiętajcie też, że takie plotki często lecą
prosto do nauczycieli, którzy niby tacy prawi i sprawiedliwi szybko sobie
wyrabiają opinię na temat takiej osoby. W liceum na Wigilii Klasowej mój
wychowawca zapytał czy mam faceta, odpowiedziałam, że od dwóch lat jestem z
Patrykiem. Jego zdziwienia nie zapomnę do dzisiaj, bo był pewien, jak sam
przyznał, że skaczę z kwiatka na kwiatek. Trochę mnie to zabolało, bo wydaje mi
się, że nigdy nie dałam tak o sobie pomyśleć, ale tak jak mówiłam plotki mają
ogromny zasięg..
Mając lat osiemnaście/dziewiętnaście (będąc pełnoletnią) zdecydowałam się na sesję bieliźnianą. Miałam zaufanego fotografa i wiedziałam, że żadna krzywda mi się nie stanie. Na samym początku uzgodniliśmy, że owe zdjęcia mogą ujrzeć światło dziennie dopiero jak skończę szkołę, wiadomo - miałabym przerąbane. I tak było. Na Facebooka wstawiłam tylko jedno zdjęcie na którym widać, że mam makijaż, loki i leżę w łóżku. Nic poza tym, nic, żadnego kawałka nogi, ręki, pleców. Nikt nawet nie wiedział, że robię tą sesję, bo starałam się uniknąć negatywnych komentarzy, ale na na drugi dzień było inaczej. Ludzie zaczęli gadać, że nie wiadomo jakie zdjęcia zrobiłam, że cała się rozebrałam etc. Po pierwsze nikogo nie powinno to interesować jak ta sesja wyglądała, a po drugie to była moja sprawa co robię ze swoim ciałem. Wiadomo, że taka sesja jest pracą fotografa i on chce się tym pochwalić, ale w przypadku Krzyśka uszanował moją prośbę. Nawet po ukończeniu mojej szkoły ta sesja jakoś nie odbiła się dużym echem. Dzisiaj jestem zadowolona z tego, że ją zrobiłam. Po ciąży moje ciało nie wygląda tak jak wtedy i czasami miło sobie powspominać jak to było te 4 lata temu..
Plotki jak plotki, ale wyzwiska, szykanowanie też rani..
Łatwo też
jest podejść do dziewczyny i wyzwać ją od szmaty, suki czy głupiej pizdy. Nie
mówię tutaj o chłopcach, bo dziewczyny w tych czasach są jeszcze gorsze.
Wyzywają się, biją się i po co.? Zupełnie nie rozumiem tego. W liceum miałam
zatarg z taką jedną laską i jej „przyjaciółkami”. W sumie zatarg to za dużo
powiedziane. Do tej pory nie mam pojęcia o co chodziło, myślę, że one też nie
wiedzą. Po prostu się nie lubiłyśmy od samego początku. Kiedyś była taka
sytuacja, że jedna z nich zaczęła chodzić z chłopakiem, który wcześniej do mnie
„podbijał”, ale ja byłam mega zakochana w Patryku, więc się z nim tylko
kumplowałam. I się zaczęło. Wyzwiska pod moim adresem, jakieś zaczepki na holu,
głupie plotki. Raz nawet doszło do tego, że laska mnie walnęła łokciem w
brzuch. Nie zareagowałam, bo wiem, że agresja rodzi agresję i nie było sensu
tego kontynuować. Mój chłopak mnie wtedy wyśmiał, że jestem słaba, ale do tej
pory uważam, że dobrze zrobiłam. Co innego miałam zrobić.? Podejść, uderzyć, pogrozić.?
„Gówna się nie tyka” tylko tyle sobie powtarzałam.
Wręcz
bezsensownie próbowałam załagodzić sytuację tłumacząc jej chłopakowi, że nic do
niej nie mam i niech sobie odpuści. Ale
nie pomagało. Okazało się, że dziewczyna była o mnie zazdrosna i traktowała
mnie jak wroga. Wycofałam się, bo nie chciałam mieć żadnych problemów z nią czy
z jej przyjaciółkami. Tygodnie mijały a oni nagle się rozstali.. Po kilku
miesiącach ona powiedziała do mnie „cześć”. Szczerze powiem, że nie wiedziałam
co mam zrobić. Byłam strasznie zdziwiona. Ale ta zmiana w jej zachowaniu
utwierdziła mnie w przekonaniu, że jednak ludzie potrafią zrozumieć swoje
błędy.
Ale są też
tacy, którzy z wiekiem nic nie zmieniają w swoim życiu. Tak było z moją
hejterką blogową. Długo zachodziłam w głowę kim jest osoba, która tak strasznie
mnie nie lubi i pisze takie komentarze pod moim nazwiskiem. Czy to osoba, która
mnie zna, czy przypadkowy hajter. Okazało się, że wroga miałam w rodzinie. To
było strasznie przykre i depresyjne dla mnie. Zawsze starałam się być miła dla
tej osoby, serdeczna i co.? Dostałam po dupie- standardowo. Teraz już śmieję
się z tej sytuacji, bo co miałabym innego robić. Nie wiem czym było dla tej
osoby pisanie tych wszystkich wrednych, złośliwych, przykrych komentarzy.
Sposobem na nudę.? Gratuluję pomysłu. Gdybym nie była wychowana w ten sposób, w
który jestem i gdybym nie potrafiła sobie radzić z czymś takim nie wiem jak
mogłoby się to skończyć. Nawet nie mówię już o sobie. Mówię o dziewczynach,
które są słabsze psychicznie. Agresja nie musi być face to face. Aktualnie
największe hejterstwo jest w Internecie, w miejscu, w którym wszyscy jesteśmy.
Nawet te
fanpage na Facebooku typu „Przepraszam, jestem suką”, które są polubione przez
mnóstwo nastolatek dają trochę do myślenia. Kiedyś słowo suka było uważane za
pogardliwe. Dzisiaj stało się modne. Faceci wyzywają swoje ex od suk,
dziewczyny witają się „cześć moja suko”. Nawet powstają koszulki z takimi
określeniami, które są dumnie noszone przez nastolatki. Nie wiem, ale chyba mam
starą duszę i chciałabym wychowywać się w czasach mojej babci kiedy faceci
mieli klasę i byli dżentelmenami. Przeraża mnie to w jakim kierunku idzie ten
świat. Przeraża mnie, że nie będę umiała wychować mojego dziecka tak, aby nigdy
nie zrobiło komuś przykrość. Boję się, że mimo tłumaczenia, proszenia presja
rówieśników wygra i przez jej usta przejdą takie określenia..
Dlatego moi
drodzy PANOWIE i drogie PANIE uważajcie na to co robicie, co mówicie zwłaszcza
przy dzieciach, bo one strasznie szybko przechwytują nasze zachowanie. My już
swoje w życiu zrobiliśmy, ale one zaczynają z czystym kontem. Obserwuj co robi
w Internecie, co ogląda, co czyta, bo kiedy czternastolatek mówi, że zaliczył
koleżankę w domu pod nieobecność rodzica to już jest znak, że ten rodzic gdzieś
popełnił błąd. I ten błąd może kosztować życie innego czternastolatka..
Przeczytałam jednym tchem i zgadzam się z Tobą. Najgorzej mają ładne dziewczyny, bo z zazdrości ludzie są w stanie powiedzieć wszystko :(((
OdpowiedzUsuń;(
UsuńCzuję się jakbyś napisała o mnie. Tyle przykrych słów, tyle plotek, tyle myśli samobójczych, straszne. Mam nadzieję, że niektórzy wezmą sobie ten tekst do siebie
OdpowiedzUsuńojejku, aż tak żle było.? :(
UsuńNiestety chyba każda dziewczyna doświadczyła takich wyzwisk. Mężczyzn zazwyczaj te wszystkie problemy omijają, ich się nie wyzywa aż tak bardzo, nie sprowadza do roli zabawki do seksu. W ogóle szkoda gadać jak wygląda traktowanie młodych kobiet, często pod przykrywką żartów.
OdpowiedzUsuńNiestety.. ;(
UsuńMi mama zawsze powtarzała "bądź mądrzejsza".
OdpowiedzUsuńJeden raz w życiu zostałam spoliczkowana przez dziewczynę kolegi (w wieku 15 lat), którego darzyłam bardzo dużym uczuciem od 7 roku życia. Za co? Za to, że ośmieliłam się przyznać do tego, jak bardzo mi na nim zależy. Gdyby nie nasza kochana psycholog szkolna, nie wiem czy bym sobie z tym poradziła. Wyzwiska, obelgi, plotki... Było tego tyle, że już sama nie wiedziałam kim jestem. Z reszta, większość tych historii już znasz..
Większość z dziewcząt tak ma, większość to przeżywa.
Wtedy byłam zła na rodziców, że trzymają mnie "pod kloszem". Bałam się im mowić wielu rzeczy, bo wiedziałam, że im sie to nie spodoba. Dziś jestem im wdzięczna i wiem, że moją ukochaną córcię będę jeszcze bardziej chronić, jednocześnie starając sie, aby ona mi zaufała.
AS
Teraz najważniejsze jest, aby nie powielać tych błędów i walczyć z powszechnie znaną opinią, że chłopcy mogą więcej.
Usuń:(
OdpowiedzUsuńCzytałam jednym tchem! Wspaniale napisany tekst, bardzo mi się podobał, bo mówił prawdę. Kobieta nie da? Suka. Da? Dziwka. Kobieta stała się przedmiotem ku uciesze mężczyzn; a jeśli szanuje samą siebie, jest cnotką niewydymką.
OdpowiedzUsuńNależę do grupy facebookowej, gdzie rozmawia się z ludźmi. Jednak by zainteresować rozmówców, kobiety - głównie nastolatki - wrzucają zdjęcia swoich nóg w rajstopkach. Niby nic, ale to bardzo sugestywne jak dla mnie. Za bardzo seksualne. Rozmawiałam na ten temat ze znajomym, który stwierdził, że fajnie koko zawiesić, że ładne zdjęcia, ale gdyby jego córka tak zrobiła, wyrzuciłby z domu i wydziedziczył. I nie rozumiem tego fenomenu: obca kobieta tak, ale moja córka nie? Skąd ta nierówność?
Facecie są największymi hipokrytami nie rozumieją, że kiedyś ich facet może zrobić to samo z ich córkami..
UsuńWspaniały tekst, jakbym czytała o sobie. Tyle wypłakanych łez, tyle okropnych myśli o sobie samej, myśli samobójcze. Teraz dorosłam, zmądrzałam, przestałam się przejmować opinią innych, inaczej patrzę na świat starając się nie oceniać ludzi po okładce. Nie wiem skąd się bierze w ludziach taka nienawiść? Może wynika to z niskiej samooceny?...
OdpowiedzUsuń