„Kochany Tatusiu, urodzę się jako dziewczynka, proszę, zrób wszystko, co w twojej mocy, by …” Po obejrzeniu tego apelu nie mogłam zasną...

Bo widzisz urodzę się dziewczynką..

By | 09:49 12 comments
„Kochany Tatusiu, urodzę się jako dziewczynka, proszę, zrób wszystko, co w twojej mocy, by …”

Po obejrzeniu tego apelu nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się ile razy ja zostałam obrażona, urażona, skrzywdzona. Nie potrafiłam zliczyć tego na palcach dwóch rąk. Tych momentów było mnóstwo. Myślę, że jak każda nastolatka spotkałam się z tysiącem wrednych i przykrych słów, komentarzy. Wielokrotnie zostałam oceniona po okładce. Wielokrotnie ktoś myślał, że jestem inna, mimo że nie chciał mnie poznać.





„Bo widzisz urodzę się dziewczynką, co oznacza, że zanim skończę 14 lat chłopcy z mojej klasy będą nazywać mnie szmatą, suką, pizdą i wieloma innymi określeniami, oczywiście dla zabawy..”

Zawsze byłam typem dziewczyny, która miała wielu kolegów. Uwielbiałam chodzić z nimi do kina, na spacery, rozmawiać, spędzać czas. Jednakże było wiele takich momentów, że Ci koledzy chcieli czegoś więcej. I wtedy wszystko się zmieniało. Do tej pory nie rozumiem czego oprócz trzymania się za ręce może oczekiwać czternastolatek.?! Pocałunków.? Seksu.? Wiem, że żyjemy w czasach gdzie seks jest wszędzie: w tv, w Internecie, w gazetach, piosenkach, w książkach na portalach społecznościowych, dosłownie wszędzie. I to robi dzieciakom wodę z mózgu. To jest okres dojrzewania i wszystkim buzują hormony, ale to nie znaczy, że my dziewczyny mamy się godzić na wszystko co chcą chłopcy. Ja wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, w tego Jedynego. Długo wierzyłam, że życie to bajka DISNEYA. Nie chciałam tracić swoich „cennych” pocałunków na kolegów, kiedy wiedziałam, że nic z tego nie będzie. Nawet mnie do tego nie ciągnęło, nie interesowały mnie wtedy takie rzeczy. Nasze zajęcia z wychowania seksualnego były tak ubogie, że nie wiedziałam co do czego. 14 lat to było jeszcze gimnazjum.. Moim priorytetem była szkoła, nauka, książki, a nie pocałunki z kolegami. Wtedy byłam szmatą, bo nie dałam..

Bodajże mając lat piętnaście byłam bardzo adorowana przez swojego rówieśnika. Dostawałam od niego kwiaty, maskotki, liściki. Znałam go dobrze, raz nawet byłam u niego w domu i oglądaliśmy film. Wtedy to tak dojrzale brzmiało. Kiedyś poszliśmy do kina i w  drodze do domu powiedziałam mu, że to nie jest to. „Powinniśmy zerwać”. Nie wiem czy związek, którego nie było czy znajomość. Kolega bardzo się obraził. Tyle ile historii później usłyszałam na swój temat to głowa mała.. Początkowo starałam się walczyć z tymi historiami, ale myślę, że osoby, które były zafascynowane tymi plotkami miały większy problem niż ja. Nikt kto mnie zna nie mógłby uwierzyć, że naciągałam kogoś na drogą herbatę w restauracji, czy dałam sobie postawić bilet do kina, czy też dałam się „zaliczyć” w domowym zaciszu. Widzicie jakie absurdalne były te plotki.? Mama zawsze mnie uczyła, że dziewczyna powinna płacić za siebie, bo później to prowadzi do takich sytuacji. A zaliczyć to można egzamin z biologii, a nie dziewczynę drodzy panowie. Nawet nie wyobrażam sobie jak można uprawiać seks mając piętnaście lat.?! Ale to nie jest głównym tematem mojego postu.

Także moi mili wielokrotne bycie asertywną skończyło się byciem suką. Ale przeżyłam tę historię jak i wiele innych, i z każdej z nich wychodziłam silniejsza. Rodzice chowali mnie w taki sposób, że wierzyłam w siebie i jakiś gówniarz nie był w stanie zabić mojej pewności siebie. Owszem wiele razy płakałam do poduszki, ale wierzyłam, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni.

W liceum zaczęło się wychodzenie na imprezy. Od razu uprzedzam pierwszy raz upiłam się na swojej osiemnastce, żeby nie było.! W klubach mamy różnych przekrój dziewczyn m.in. stałe bywalczynie. Moje przyjaciółki bardzo często były na imprezach, ja niestety mega rzadko. Dlaczego.? Proste.! Taty nie było w domu, a mama bała się o mnie i nie pozwalała mi wychodzić. A jak już pozwoliła to miałam cały protokół owego wyjścia: zadzwonić jak dotrę, meldować się co godzinę, wrócić nie później niż o 2 nad ranem, czyli wtedy kiedy ludzie zaczęli się schodzić, a impreza zaczynała się rozkręcać. Szczerze mówiąc mam do niej o to żal. Miałam wtedy siedemnaście/ osiemnaście lat i trochę rozumu w głowie było. Nie zrobiłabym nic głupiego. Jak to mówią „z matczyną troską nie wygrasz”.
Wracając do tematu wiele razy słyszałam, że dupy daję po kątach klubów. No jak.? Wytłumaczcie mi jak można tworzyć tak brutalne plotki.?! Co to w ogóle znaczy „dawać dupy”. Albo lepiej kiedyś siedzę z moją przyjaciółką w domu, oglądamy „Gossip girl”- tak tak wiem, to też potrafi nieźle namieszać w głowie- i dostaję smsa „No Twoja przyjaciółka nieźle baluje w Poznaniu”. Myślałam, że padnę. Pamiętam, że zrobiłyśmy sobie razem selfie i mu wysłałyśmy. Do tej pory nie mam z kolegą kontaktu, chyba mu się głupio zrobiło..
Nie od dziś wiadomo, że dziewczynę jest bardzo łatwo zniszczyć. Wystarczy, że jest ładniejsza, zgrabniejsza, cieszy się większym zainteresowaniem ze strony płci przeciwnej. I bach.! Wystarczy jedna plotka, aby zrujnować jej życie. Myślicie, że skąd się biorą samobójstwa u nastolatek. Przez kompleksy, plotki, problemy z rówieśnikami. Agresja ma swoje konsekwencje. 

Moja mam też mówiła „gówna się nie tyka”. Ale jeżeli przez owe gówno ty śmierdzisz, to co, nic z nim nie robisz.? Nie można pozwalać sobie na takie coś. Przecież to dotyczy naszej osoby. Jedna osoba drugiej przekaże plotkę, dodając coś od siebie i koniec. Opinia leży, zdeptana, wyśmiana, poniżona. Pamiętajcie też, że takie plotki często lecą prosto do nauczycieli, którzy niby tacy prawi i sprawiedliwi szybko sobie wyrabiają opinię na temat takiej osoby. W liceum na Wigilii Klasowej mój wychowawca zapytał czy mam faceta, odpowiedziałam, że od dwóch lat jestem z Patrykiem. Jego zdziwienia nie zapomnę do dzisiaj, bo był pewien, jak sam przyznał, że skaczę z kwiatka na kwiatek. Trochę mnie to zabolało, bo wydaje mi się, że nigdy nie dałam tak o sobie pomyśleć, ale tak jak mówiłam plotki mają ogromny zasięg..

Mając lat osiemnaście/dziewiętnaście  (będąc pełnoletnią) zdecydowałam się na sesję bieliźnianą. Miałam zaufanego fotografa i wiedziałam, że żadna krzywda mi się nie stanie. Na samym początku uzgodniliśmy, że owe zdjęcia mogą ujrzeć światło dziennie dopiero jak skończę szkołę, wiadomo - miałabym przerąbane. I tak było. Na Facebooka wstawiłam tylko jedno zdjęcie na którym widać, że mam makijaż, loki i leżę w łóżku. Nic poza tym, nic, żadnego kawałka nogi, ręki, pleców. Nikt nawet nie wiedział, że robię tą sesję, bo starałam się uniknąć negatywnych komentarzy, ale na na drugi dzień było inaczej. Ludzie zaczęli gadać, że nie wiadomo jakie zdjęcia zrobiłam, że cała się rozebrałam etc. Po pierwsze nikogo nie powinno to interesować jak ta sesja wyglądała, a po drugie to była moja sprawa co robię ze swoim ciałem. Wiadomo, że taka sesja jest pracą fotografa i on chce się tym pochwalić, ale w przypadku Krzyśka uszanował moją prośbę. Nawet po ukończeniu mojej szkoły ta sesja jakoś nie odbiła się dużym echem. Dzisiaj jestem zadowolona z tego, że ją zrobiłam. Po ciąży moje ciało nie wygląda tak jak wtedy i czasami miło sobie powspominać jak to było te 4 lata temu.. 

Plotki jak plotki, ale wyzwiska, szykanowanie też rani.. 

Łatwo też jest podejść do dziewczyny i wyzwać ją od szmaty, suki czy głupiej pizdy. Nie mówię tutaj o chłopcach, bo dziewczyny w tych czasach są jeszcze gorsze. Wyzywają się, biją się i po co.? Zupełnie nie rozumiem tego. W liceum miałam zatarg z taką jedną laską i jej „przyjaciółkami”. W sumie zatarg to za dużo powiedziane. Do tej pory nie mam pojęcia o co chodziło, myślę, że one też nie wiedzą. Po prostu się nie lubiłyśmy od samego początku. Kiedyś była taka sytuacja, że jedna z nich zaczęła chodzić z chłopakiem, który wcześniej do mnie „podbijał”, ale ja byłam mega zakochana w Patryku, więc się z nim tylko kumplowałam. I się zaczęło. Wyzwiska pod moim adresem, jakieś zaczepki na holu, głupie plotki. Raz nawet doszło do tego, że laska mnie walnęła łokciem w brzuch. Nie zareagowałam, bo wiem, że agresja rodzi agresję i nie było sensu tego kontynuować. Mój chłopak mnie wtedy wyśmiał, że jestem słaba, ale do tej pory uważam, że dobrze zrobiłam. Co innego miałam zrobić.? Podejść, uderzyć, pogrozić.? „Gówna się nie tyka” tylko tyle sobie powtarzałam.
Wręcz bezsensownie próbowałam załagodzić sytuację tłumacząc jej chłopakowi, że nic do niej nie mam i niech sobie odpuści.  Ale nie pomagało. Okazało się, że dziewczyna była o mnie zazdrosna i traktowała mnie jak wroga. Wycofałam się, bo nie chciałam mieć żadnych problemów z nią czy z jej przyjaciółkami. Tygodnie mijały a oni nagle się rozstali.. Po kilku miesiącach ona powiedziała do mnie „cześć”. Szczerze powiem, że nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam strasznie zdziwiona. Ale ta zmiana w jej zachowaniu utwierdziła mnie w przekonaniu, że jednak ludzie potrafią zrozumieć swoje błędy.

Ale są też tacy, którzy z wiekiem nic nie zmieniają w swoim życiu. Tak było z moją hejterką blogową. Długo zachodziłam w głowę kim jest osoba, która tak strasznie mnie nie lubi i pisze takie komentarze pod moim nazwiskiem. Czy to osoba, która mnie zna, czy przypadkowy hajter. Okazało się, że wroga miałam w rodzinie. To było strasznie przykre i depresyjne dla mnie. Zawsze starałam się być miła dla tej osoby, serdeczna i co.? Dostałam po dupie- standardowo. Teraz już śmieję się z tej sytuacji, bo co miałabym innego robić. Nie wiem czym było dla tej osoby pisanie tych wszystkich wrednych, złośliwych, przykrych komentarzy. Sposobem na nudę.? Gratuluję pomysłu. Gdybym nie była wychowana w ten sposób, w który jestem i gdybym nie potrafiła sobie radzić z czymś takim nie wiem jak mogłoby się to skończyć. Nawet nie mówię już o sobie. Mówię o dziewczynach, które są słabsze psychicznie. Agresja nie musi być face to face. Aktualnie największe hejterstwo jest w Internecie, w miejscu, w którym wszyscy jesteśmy.

Nawet te fanpage na Facebooku typu „Przepraszam, jestem suką”, które są polubione przez mnóstwo nastolatek dają trochę do myślenia. Kiedyś słowo suka było uważane za pogardliwe. Dzisiaj stało się modne. Faceci wyzywają swoje ex od suk, dziewczyny witają się „cześć moja suko”. Nawet powstają koszulki z takimi określeniami, które są dumnie noszone przez nastolatki. Nie wiem, ale chyba mam starą duszę i chciałabym wychowywać się w czasach mojej babci kiedy faceci mieli klasę i byli dżentelmenami. Przeraża mnie to w jakim kierunku idzie ten świat. Przeraża mnie, że nie będę umiała wychować mojego dziecka tak, aby nigdy nie zrobiło komuś przykrość. Boję się, że mimo tłumaczenia, proszenia presja rówieśników wygra i przez jej usta przejdą takie określenia..



Dlatego moi drodzy PANOWIE i drogie PANIE uważajcie na to co robicie, co mówicie zwłaszcza przy dzieciach, bo one strasznie szybko przechwytują nasze zachowanie. My już swoje w życiu zrobiliśmy, ale one zaczynają z czystym kontem. Obserwuj co robi w Internecie, co ogląda, co czyta, bo kiedy czternastolatek mówi, że zaliczył koleżankę w domu pod nieobecność rodzica to już jest znak, że ten rodzic gdzieś popełnił błąd. I ten błąd może kosztować życie innego czternastolatka..
Nowszy post Starszy post Strona główna

12 komentarzy :

  1. Przeczytałam jednym tchem i zgadzam się z Tobą. Najgorzej mają ładne dziewczyny, bo z zazdrości ludzie są w stanie powiedzieć wszystko :(((

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję się jakbyś napisała o mnie. Tyle przykrych słów, tyle plotek, tyle myśli samobójczych, straszne. Mam nadzieję, że niektórzy wezmą sobie ten tekst do siebie

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety chyba każda dziewczyna doświadczyła takich wyzwisk. Mężczyzn zazwyczaj te wszystkie problemy omijają, ich się nie wyzywa aż tak bardzo, nie sprowadza do roli zabawki do seksu. W ogóle szkoda gadać jak wygląda traktowanie młodych kobiet, często pod przykrywką żartów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi mama zawsze powtarzała "bądź mądrzejsza".
    Jeden raz w życiu zostałam spoliczkowana przez dziewczynę kolegi (w wieku 15 lat), którego darzyłam bardzo dużym uczuciem od 7 roku życia. Za co? Za to, że ośmieliłam się przyznać do tego, jak bardzo mi na nim zależy. Gdyby nie nasza kochana psycholog szkolna, nie wiem czy bym sobie z tym poradziła. Wyzwiska, obelgi, plotki... Było tego tyle, że już sama nie wiedziałam kim jestem. Z reszta, większość tych historii już znasz..
    Większość z dziewcząt tak ma, większość to przeżywa.
    Wtedy byłam zła na rodziców, że trzymają mnie "pod kloszem". Bałam się im mowić wielu rzeczy, bo wiedziałam, że im sie to nie spodoba. Dziś jestem im wdzięczna i wiem, że moją ukochaną córcię będę jeszcze bardziej chronić, jednocześnie starając sie, aby ona mi zaufała.
    AS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz najważniejsze jest, aby nie powielać tych błędów i walczyć z powszechnie znaną opinią, że chłopcy mogą więcej.

      Usuń
  5. Czytałam jednym tchem! Wspaniale napisany tekst, bardzo mi się podobał, bo mówił prawdę. Kobieta nie da? Suka. Da? Dziwka. Kobieta stała się przedmiotem ku uciesze mężczyzn; a jeśli szanuje samą siebie, jest cnotką niewydymką.
    Należę do grupy facebookowej, gdzie rozmawia się z ludźmi. Jednak by zainteresować rozmówców, kobiety - głównie nastolatki - wrzucają zdjęcia swoich nóg w rajstopkach. Niby nic, ale to bardzo sugestywne jak dla mnie. Za bardzo seksualne. Rozmawiałam na ten temat ze znajomym, który stwierdził, że fajnie koko zawiesić, że ładne zdjęcia, ale gdyby jego córka tak zrobiła, wyrzuciłby z domu i wydziedziczył. I nie rozumiem tego fenomenu: obca kobieta tak, ale moja córka nie? Skąd ta nierówność?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Facecie są największymi hipokrytami nie rozumieją, że kiedyś ich facet może zrobić to samo z ich córkami..

      Usuń
  6. Wspaniały tekst, jakbym czytała o sobie. Tyle wypłakanych łez, tyle okropnych myśli o sobie samej, myśli samobójcze. Teraz dorosłam, zmądrzałam, przestałam się przejmować opinią innych, inaczej patrzę na świat starając się nie oceniać ludzi po okładce. Nie wiem skąd się bierze w ludziach taka nienawiść? Może wynika to z niskiej samooceny?...

    OdpowiedzUsuń