Długo czekałam, aby zobaczyć te dwie kreseczki na teście po raz drugi. Marzyłam o tym, śniłam. W końcu zobaczyłam, niestety chwila radości t...

Goodbye my little love

By | 20:38 Leave a Comment
Długo czekałam, aby zobaczyć te dwie kreseczki na teście po raz drugi. Marzyłam o tym, śniłam. W końcu zobaczyłam, niestety chwila radości trwała godzinę, może dwie. Ostatnie dwa tygodnie jestem pogrążona w bólu i rozpaczy. Staram się jak najmocniej trzymać, nie pokazywać tego nikomu, ale kiedy przychodzi wieczór i jest cisza w domu nie mogę sama z sobą wytrzymać. 



Wszystko zaczęło się dwa tygodnie temu kiedy dostałam silnych bóli w lewej części brzucha. Początkowo myślałam, że to może bóle przedmiesiączkowe. Jednakże ból się nasilał. Poszłam do lekarza. Zrobił ze mnie idiotkę, potraktował jak dziecko, które dojrzewa i ma problemy z cyklem. Nie zbadał ani nic. Przez weekend zdychałam z bólu, dosłownie. Płakałam i jadłam tabletki przeciwbólowe. W poniedziałek nie wytrzymałam, poszłam ponownie do innego lekarza. Wtedy się rozkleiłam i powiedziałam, że już dłużej tak nie mogę. Ból był przeszywający. Lekarz wysłał mnie do szpitala na badania. W poczekalni czytałam sporo artykułów na temat ciąży pozamacicznej, problemów z kobiecymi sprawami. Byłam przygotowana na najgorsze. Nie w sumie kobieta nigdy nie jest na to przygotowana, ona po prostu sobie to wmawia. 
Weszłam do gabinetu. Pierwsze pytanie: Czy jest Pani w ciąży.? Odparłam, że nie, tydzień temu nic nie wyszło. Powtórzyli test. Lekarz mnie bada, a pielęgniarka mówi, że test jest pozytywny. Łzy szczęścia, Boże w końcu się udało.! W końcu jestem w ciąży.! Chwilę później doszło do mnie, że to nie jest dobre, bo ja ciągle krwawię. Lekarz bada dalej, nagle z jego ust wychodzi "nie widzę, żadnej ciąży w macicy, przykro mi, ale to ciąża pozamaciczna". Myślałam, że się przekręcę na tym łóżku.! Jak to.? Dlaczego akurat mi się to przytrafiło.? Przecież to dziecko by było takie kochane, a zaraz zniknie, nie pozna mnie, ani Patryka, ani Juleczki. Ile dni minie jak będę mogła je jeszcze nosić.? W głowie miałam setki pytań. Chłopiec czy dziewczynka? Który tydzień.? Pytania na które nikt nie potrafił mi odpowiedzieć.. nikt. 
Lekarz wytłumaczył mi cały proces.. trzeba czekać, aż natura zacznie sama rozwiązywać ten problem. Problem? To moje dziecko, a nie problem.! Miałam ochotę przywalić lekarzom. Było ich czterech, każdy z smutną, współczującą miną. 
Wróciłam do domu, dzwonię do Patryka. Wrócił zaraz po pracy. Smutny, jak ja. Miałam się nie przywiązywać. Miałam udawać, że nic tam nie mam. Nie umiałam. 

We wtorek został ze mną w domu. Jednak nasz spokój przerwały kolejne bóle. Pojechaliśmy do szpitala. Laparoskopia, zastrzyk, transfuzja, słabe wyniki, utrata krwi. Lekarze tak szybko mówili, że nie byłam w stanie nic zapamiętać. Zostałam przyjęta na oddział. Cały czas byłam przygotowywana do zabiegu, ale zabiegu nie było. Hormon ciąży zaczął spadać. Mój organizm zaczął pozbywać się "problemu". Cały czas miałam nadzieje, że to jest zły sen, że jutro wstanę i ktoś mi powie, że to już koniec, że za kilka miesięcy urodzę zdrowe, piękne dziecko. Tak się nie stało. 

Wróciłam do domu. Długo nie posiedziałam, w czwartek wróciłam ponownie. Ból jeszcze większy. Moje dziecko walczyło. Nie chciało odejść.. Wyniki coraz gorsze. Dostałam zastrzyk i wróciłam do domu. Wszystko powinno być dobrze, ale co.? Już nic nie jest takie samo. Mimo, że staram się jak mogę, przeżywam to jak cholera. Bóle mam niesamowite, ciągle jestem na tabletkach, w głowie ciągle te same pytania.. 

Wszyscy mówią, zobaczysz, drugie dziecko będzie zdrowe. To było drugie dziecko. Nie wiem czy będę gotowa na trzecią ciążę. Ten ból fizyczny i ta rozpacz, coś czego bym najgorszemu wrogowi nie życzyła. Strata tej świadomości o posiadaniu dziecka nawet takiego, którego się nie poznało, ale pokochało jest straszna. Tak strasznie chcieliśmy to dziecko!

Czuje, że ta sytuacja jeszcze długo będzie za mną chodziła. Wiem, że to nie była moja wina, ale nie mogę pojąć DLACZEGO.?!

Staram się funkcjonować jak wcześniej. Być z Julą, doceniać każdą chwilę. Nikt nie wie co przyniesie jutro.. 
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze :