Pierwszy dzień na uczelni a jak jak zwykle nie wiem co mam na siebie założyć. Szafa prawie pęka, ciuchy walają się po całym pokoiku a ja w c...

let`s meet somebody

By | 04:51 1 comment
Pierwszy dzień na uczelni a jak jak zwykle nie wiem co mam na siebie założyć. Szafa prawie pęka, ciuchy walają się po całym pokoiku a ja w czarnej dupie. Jednak po godzinie marudzenia przed lustrem wybrałam czarną koszulę z kołnierzykiem, pudrową spódnice do ziemi i dodatki m.in. zegarek od mojego boya i charmsy od my best friend. Ha jednak to nie koniec moich porannych perypetii. Oczywiście wszystko było pogniecione, a ja nigdy w życiu nie prasowałam. Żelazko zapakowane stało w szafie i cierpliwie czekało na spotkanie ze mną. Także 15 minut zleciało na zabawie z nim. Oficjalnie przyznaję, że poszłam na w pół wyprasowanych ciuchach, ponieważ czas ponaglał zwłaszcza, że Madzia stała i czekała już na mnie.
Zestresowana wkroczyłam na teren uniwersytetu. Wow, cztery budynki, każdy w innym stylu i kształcie. To się nazywa sztuka. Wszystko zaczęło się od spotkania w korytarzu gdzie każdy miał znaleźć swoje papiery, a następnie przejść do auli.

Grzecznie ładnie znalazłam swoje dane i i pomaszerowałam do dużej białej sali gdzie było około stu owieczek takich jak ja. Po 45 minutach przyszli nauczyciele, którzy się przedstawili. Boże Ci ludzie są mega! każdy zdeklarował się do pomocy 24/7 noc dzień, bo oni są dla nas nie my dla nich. O dziwo zrozumiałam wszystko co do mnie mówili. Na początku bałam się, że sobie nie poradzę, że wrócę do domu z mega płaczem, ale póki co jest dobrze ;)
Nie powiem, bo moment, którym zobaczyłam nowych ludzi było taki miły i przerażający. Nie było mojej kochanej Madzi i Kubusia, bez których żyć nie mogłam w liceum. Byli inni, nowi z całego świata. Szybko poznałam Louise-DunkęCałkiem dobrze nam się rozmawiało, bardzo sympatyczna. W ogóle największym zdziwieniem dla mnie było to, że tu są ludzie w różnym wieku np. w mojej klasie jest kobieta, która ma 2 dzieci i męża ;)Ale o tym za chwilkę. Po rozejściu się do klas poznałam resztę..
właśnie jestem w klasie A (chwalę się!). 5 polaków, kilku Litwinów i Estończyków i chyba 5 osób z Danii. Zróżnicowani na maxa. Naszym przewodnikiem na następne 6 miesięcy jest Per. W Danii do nauczyciela nie mówi się `panie profesorze` czy coś w tym stylu. Nie, tu się wali na `ty`, wychodzi się z klasy kiedy się chce np. do toalety czy zapalić i wszystko gra. Nikt nie patrzy na Ciebie jak na debila i nie ma ochoty Cię opierdzielić. Naprawdę relacje miedzy studentami a nauczycielami są bardzo przyjemne^

W przerwie na lunch dostaliśmy kanapkę i wodę, wszyscy się śmieją, że trzeba korzystać, bo później nie będzie nas stać ;p Także kolejna rzecz, która mega mi się podoba to jedzenie posiłków na trawie w małych grupkach. So cute ;))
Następnym krokiem, który pomógł wdrążyć się w życie TEKO były gry i zabawy z naszymi patronami ze starszych roczników. Szczerze mówiąc byłam taka zmęczona i niewyspana, że nie bawiło mnie to nawet. Mam w klasie chłopaka, który stwierdził, że jest zmęczony byciem cool, bo w pierwszym dniu trzeba być cool. dramat! Ale cóż rożne są typy ludzi ;) Ale mimo wszystko kiedy stał obok miałam ochotę go udusić ;) A gierki były dziwne np. trzeba było okrążyć całe boisko i szybko wypić piwo potem. W ogóle na stołówce do picia znajdziecie: wodę, herbatę, kawę, soki i piwo. Legalnie ;p Nawet można prowadzić po dwóch piwach ale nie polecam ^

After school pojechałam z Magda do takiego second handu gdzie znajdzie się wszystko (począwszy od sztućców po nowe ciuchy z metkami) zupełnie jak w Anglii,którą kocham i pozdrawiam rodzinkę, która musiała mnie znosić tam ;p
Potem do marketu po zakupy jednak ceny duńskie troszkę mnie przeraziły i z tego wszystkiego zapomniałam o śmietanie. Także mój dzisiejszy mój obiad był mega wyszukany ziemniaczki z jogurtem naturalnym. Cóż życie studenckie (biedne życie studenckie) czas zacząć. Wy macie jeszcze wakacje więc korzystajcie ;p



Miłego dnia ;)
Nowszy post Starszy post Strona główna

1 komentarz :

  1. Bardzo ładnie wyglądałaś i zazdroszczę tego wychodzenia w dowolnym momencie z lekcji i posiłków na trawie! :) Słyszałam wcześniej o tej grze z bieganiem, a potem piciem piwa i ponoć po kilku takich rundach można się nieźle upić! haha ;) Przesyłam pozdrowienia z Kołobrzegu! xo

    OdpowiedzUsuń