I koniec
dwutygodniowej przerwy.. Czas wrocic do siebie do domku.
Pobudka o 7 nad ranem,
ostatnie pakowanie, pozegnania. Nic przyjemnego.. jeszcze zdazylam zawiezc P do
domu i pozegnac sie z jego mama. Glupek chcial pokazac mamie szczurki wiedzac
jak sie ich boi. Zreszta bohater z niego jak siedza one w klatce ;p Takze na
wesolo poranek ;)
Jak juz wyszlam od Patryka i sie pozegnalismy
to dopiero do mnie dotarlo ze to kolejne 2 miesiace rozlaki.. No ale coz takie
zycie i wybory. Pol drogi stresowalam sie faktem ze jade przez Szczecin. Jak
dla mnie tam nie da sie jezdzic.. Poza
tym byla jeszcze gorsza mgla niz wczoraj. Nic nie bylo widac..
Z Kaskady odebralam
Bartka takze sama nie meczylam sie w aucie. Szybka kawa w Starbucksie (trzeba
bylo zrobic zdjecie ) kanapeczka i w droge. Takze smakiem obeszlam sie jezeli
chodzi o zakupy ;p zreszta i tak ledwo wrzucilismy Bartka torbe ;p poza tym ja
ubrana tak cudownie w dresie i kozakach nie mialam ochoty pokazywac sie w sklepach
xd.
Jak juz wyjechalismy z
Kaskady to oczywiscie panika. Ja nie umiem jezdzic ze swiadomoscia ze w kazdej
chwili moze mnie walnac tramwaj xd pol drogi przez Niemcy prowadzilam ja, a
Bartek zachwycal się moimi maluchami. W tygodnii bylo ''glupia jestes. Nie bede
trzymal Twoich szczurow na kolanach.' A dzisiaj 'Monia ona ziewa. Usmiecha sie
do mnie. Jaka cudna szczurka'. Mozna polubic .?
Mozna ;D. Przypomnial mi sie `kawal` ktory zaserwowal:
'Jaka bulke mozna zakopac na plazy.?
- włoclawska.! ` -`kurde zepsuleem.! Bulka tarta.!
Hahah geniusz ;D Ogólnie to ciężko go ogarnąć ;p 100tyś razy bardziej zakręcony niż ja ;D
Droga nam uplynela na
glupich kawalach. Jak juz sie zmienilismy w polowie drogi to trzymalam dzieci
na kolanach. Tak mi ich szkoda dzisiaj. Zmeczone biedactwa jak zwykle mimo
wszystko pierwsze do ucieczki. Zrobilam sto tysiecy zdjec im.
W ogole za granica (tą oficjalną) do Danii sprawdzali auta. My juz tacy
wystraszeni. Ten jeszcze mnie wkrecil ze ma ziolo w torbie. Ja szczury i zero
widocznosci jezeli chodzi o tylna szybe. Normalnie ceny mandatow to mi sie
mnozyly przed oczami ;p stres jakich malo. Ale mieliśmy jak zwykle więcej
szczęścia niż rozumu ;p
Jedyne co mnie strasznie denerwowało na drodze to fakt, że Duńczycy bardzo
lubią używać długie światła.. Tak dawało po oczach, że w kilku momentach aż się
bałam, że zboczę z drogi.. W Danii jak zwykle deszczyk i ciemno jak.. no
właśnie ;)
Zostaje mi jeszcze rozpakowywanie przynajmniej podstawowych rzeczy.
Pierwsza noc w nowym mieszkaniu jest podobno najważniejsza. Sen się liczy
;p Gorzej jak będę miała jakiś koszmar ;D
Także uciekam zabrać materac założyć pościel i spatulka ;D
Padam ponad 14h w aucie z przystankami..
Taka ładna pogoda w Niemczech
cmenatarz jak labirynt
0 komentarze :